Miniony rok był dla mnie obfitujący w wiele ciekawych odkryć kosmetycznych szczególnie w zakresie kolorówki, gdzie pojawiło się wiele nowości. Nadal używam sporą część kosmetyków, które pojawiły się w poprzednich ulubieńcach roku (możecie zobaczyć je tutaj) i nadal uważam, że są świetne, jednak zamierzam się skupić głównie na nowych kosmetykach, które pokochałam w roku 2016. Zapraszam więc Was na przegląd ulubieńców roku z kolorówki:)
1. Podkłady
Na początku minionego roku używałam podkładów, które były w ulubienicach 2015, jednak z nadejściem wiosny pojawił się u mnie Loreal True Match, który od razu został moim ulubieńcem nr 1. Daje on piękne wykończenie, jest lekki i mało widoczny na skórze, a gama kolorystyczna tych podkładów jest naprawdę szeroka i każdy znajdzie dla siebie swój odcień, pisałam o nim tutaj. Był to i nadal jest mój najczęściej używany podkład. Kolejne podkłady nie są ulubieńcami całego roku, ale są to odkrycia końca roku i to tak świetne odkrycia, że musiałam o nich tu wspomnieć. Jest to podkład Catrice HD Liquid Coverage, który stał się już hitem całej blogosfery i nie tylko. Podkład ten jest świetny, gdyż mimo iż jest bardzo lekki daje świetne krycie i pięknie wygląda na skórze, pisałam o nim tutaj. Minusem jest nadal kiepska dostępność tego podkładu i mały wybór kolorów. Kolejny podkład z siostrzanej firmy Essence, Camouflage 2-1 Make-Up&Concealer jest to najlepszy tani podkład (poniżej 20 zł) jaki odkryłam. Ma również świetne krycie i świetnie matuje, również jest dość lekki choć już nie tak jak Catrice. Dwa pierwsze kolory są dość jasne, jedyny minus, że trochę ciemnieje, również o nim pisałam i możecie o nim poczytać tutaj. Moje ostatnie odkrycie minionego roku, to podkład Lirene Perfect Tone, który ma działanie nawilżające, pięknie się stapia z cerą i bardzo naturalnie wygląda, sądzę że może być świetnym zamiennikiem Healthy Mix z Bourjois ( już niedługo zrobię jego recenzję).
2. Korektory
Korektorem, który królował u mnie prawie cały rok jest Bourjois Healthy Mix. Jest on bardzo wydajny, wystarczy odrobina by pokryć wszystkie cienie pod oczami (moje cienie są raczej średnie), nie wchodzi w zmarszczki nie wysusza skóry i świetnie wszystko kryje. Niestety ta wersja została już wycofana i jest teraz jego nowa wersja, mam nadzieję, że równie dobra jak stara.
3. Pudry sypkie i w kamieniu
Na początku minionego roku bardzo polubiłam się z Korygująco - rozświetlającym pudrem w kulkach Wibo Star Glow. Puder daje piękne delikatne rozświetlenie na skórze, sprawiając, że wydaje się ona bardziej wypoczęta. Ma delikatne drobinki jednak przy nakładaniu go pędzlem nie widać ich prawie na twarzy. Robiłam jego recenzję i porównywałam go do podkładu HD z Inglota, wtedy część z Was bardzo wystraszyły te drobinki, ale naprawdę musiałam go sporo nałożyć by było je widać na zdjęciu (recenzję możecie zobaczyć to tutaj). Kolejnym ulubieńcem, który też jest pudrem upiększającym jest Catrice Healthy Look Mattifying Powder 010 Luminous Light. Puder dzięki połączeniu kilku odcieni dopasowuje się do odcienia skóry, daje transparentny matowy efekt. Nadaje skórze zdrowego wyglądu i lekko tuszuje drobne niedoskonałości. Kolejny ulubieniec, który zawitał u mnie na początku wakacji to Mineralny puder matujący od Lirene, City Matt. Na początku byłam bardzo zdziwiona, bo zawiera on drobinki, a jest to w końcu puder matujący. Jednak te drobinki, są praktycznie niewidoczne na skórze a puder jest jedwabisty i pięknie matuje, a przy tym skóra wygląda naturalnie i świeżo.
Ulubionym pudrem sypkim który idealnie stapia się ze skórą, pięknie ją wygładza i utrwala makijaż jest Loose Powder Translucent Provoke Dr Irena Eris. Puder jest bardzo miałki, świetnie zmielony do tego zawiera wyciąg z aloesu, który ma działanie pielęgnacyjne. Jest to moje jedno z największych odkryć minionego roku i obecnie mój nr 1 z pudrów sypkich jakie do tej pory używałam. Puder daje matowe wykończenie, ale również zawiera mikroskopijne drobinki, dzięki czemu nie jest to płaski mat a zdrowo wyglądająca skóra, mat utrzymuje się dobre kilka godzin.
4. Bronzery
W poprzednim używałam sporo przeróżnych bronzerów, część z nich była w zestawie jednak chcę tu wyróżnić dwa samodzielne wypiekane bronzery. Pierwszy to chłodny satynowy bronzer z My Secret Face'n'body, Bronzing Powder, a drugi bardziej ciepły również satynowy Golden Rose Mineral Terracotta Powder 04. Oba są bardzo wydajne i dają delikatny efekt na skórze, który można stopniować, dzięki czemu nie zrobimy sobie nim plamy.
Po lewej My Secret, po prawej Golden Rose. |
Tu również chcę wyróżnić dwa samodzielne róże. Pierwszy jest z początku roku to Catrice Defining Blush 080 Surose Avenue, jest to piękny zgaszony odcień delikatnego różu o satynowym wykończeniu. Bardzo uniwersalny kolor, który będzie pasował większości do tego również bezpieczny, nie zrobimy sobie nim plamy i możemy go stopniować. Kolejny to odkrycie z drugiej połowy roku, czyli róż z Wibo Ecstasy nr 1. Jest to piękny kolor, który jest zamiennikiem Nars "Orgasm". Mimo, iż miałam już podobny kolor i wydawało mi się, że mi on nie pasuje ten róż sprawił, że zmieniłam zdanie. Jest on delikatny i pięknie się mieni na różowo-złoty kolor, który ożywi każdą cerę (o różach z Wibo pisałam tutaj).
Nadal jednym z moich ulubionych rozświetlaczy jest My Secret Face Illuminator Powder. Jednak w ubiegłym roku dołączyło do niego kilka innych. Jednym z nich który dołączył w drugiej połowie roku jest kolejny rozświetlacz od My Secret, Face illuminator Powder Sparling Beige. Rozświetlacz ten jest bardziej srebrzysty, chłodniejszy w porównaniu do Princess Dream. Delikatnie opalizuje na różowo. Jest idealny na sezon zimowy i dla jasnej karnacji. Również pięknym opalizującym na różowo rozświetlaczem, który odkryłam w pierwszej połowie minionego roku jest Eveline Highlighter Pressed Powder - Puder rozświetlający do twarzy i ciała 54 Rose. Rozświetlacz ten daje delikatną brzoskwiniowo-różową poświatę. Minusem jest niestety bardzo kiepskie opakowanie.
Po lewej Eveline Highlighter Pressed Powder 54 Rose, po prawej My Secret Sparling Beige |
Ulubionym rozświetlaczem w lecie został JOKO Mineral Powder nr 04 Highlighter, jest to wypiekany puder rozświetlający. Puder ma delikatnie kremową konsystencję, a kolor nr 04 jest pięknym odcieniem beżowo-brzoskwiniowym pięknie rozświetla i ożywia twarz, pokrywając ją delikatną złotawą poświatą. Rozświetlacz tworzy piękną taflę bez widocznych drobinek Dodatkowym plusem jest to, że puder nie posiada parabenów i jest wzbogacony o olej z orzechów makadamia oraz jojoba. Ostatnim ulubieńcem jet paleta rozświetlaczy Wibo Strobing Make Up Shimmers Kit, składająca się z czterech rozświetlaczy do twarzy. Paletka wygląda bardzo elegancko ma lusterko i jest zamykana na magnes. Dwa jasne odcienie są naprawdę ładne, pigmentacja jest bardzo dobra i już delikatne muśnięcie pędzlem zapewni efekt odbicia światła i piękną taflę (dwa ciemniejsze kolory jednak w ogóle nie sprawdzają się jako rozświetlacze).
7. Palety do konturowania
Miniony rok obfitował w różnego rodzaju palety i zestawy do konturowania twarzy, ja nie zdołałam oprzeć się tej modzie i zakupiłam kilka tego rodzaju produktów. Pierwszy z ulubionych to paletka Kobo Face Contour Palette, która zawiera moje dwa ulubione matowe bronzery z Kobo (były w ulubieńcach 2015) i puder rozjaśniający również matowy, który świetnie mi się sprawdza pod oczy. Kolejna paletka to mój wiosenny i letni ulubieniec czyli Rimmel, Kate Sculpting & Highlighting Kit w odcieniu 002 Coral Glow. Paletka posiada piękny koralowy matowy róż, ładny delikatny rozświetlacz o szampańskim odcieniu i delikatny satynowy bronzer, świetnie mi służyła całe lato na różnych wyjazdach, więcej o niej pisałam tutaj. I ostatnie to małe kółeczko z Wibo Secert Duo Color, czyli wypiekany bronzer z różem. Mimo, że jest niepozorne to ma w sobie dwa piękne odcienie neutralnego brązu i pięknego różu (podobnego do różu Wibo Ecstasy).
8. Palety z cieniami do oczu
Miniony rok był kolejnym w którym rządziły u mnie zdecydowanie palety Zoeva. Są naprawdę rewelacyjne, mają bardzo dobrą pigmentację, ciekawe odcienie i nie osypują się. Do mojej kolekcji dołączyła Cocoa Blend i to ona stała się ulubieńcem nr 1 wśród palet. Nadal też bardzo lubię czekoladowe palety z I Heart Makeup Wonder Palette i w minionym roku ulubioną czekoladką była Chocolate Vice. Ma ona piękne odcienie nie tylko brązu i złota, ale również wpadające w róż i brzoskwinię. Obie paletki mają idealne odcienie dla niebieskich oczu czyli dla moich ;) (choć nie tylko).
Kolejna paletka to Astor EyeArtist 100 Cosy Nude, która ma świetnie dobrany kolorystycznie zestaw matowych cieni na co dzień. Paletka poza matami posiada również bazę i glitter, świetnie sprawdziła się na różnego rodzaju wyjazdach jak również na co dzień do szybkich makijaży. Kolejna paletka, to mój letni ulubieniec Sleek Whimsical Wonderland Collection, ma piękne pastelowe cienie, które są też dobrze napigmentowane. Paletka kojarzy mi się z latem i wakacjami, w połączeniu z paletką Astor tworzyła świetny wyjazdowy duet.
Ulubionym pigmentem w ubiegłym roku był Inglot Pure Pigment Eye Shadow nr 85, myślałam o nim już od dawna i nie żałuję zakupu. Pigment jest cudnym połączeniem zieleni i brązu, pięknie wygląda na powiece i nałożony nawet sam robi cały makijaż:)
Odkryciem minionego roku były kredki Rimmel Magnif'eyes, które są połączeniem cienia i eyelinera. Posiadam dwa kolory 004 Dark Side of Blue z niebieskim eyelinerem i grafitowym połyskującym cieniem oraz kolor 005 Pink&Purple Rain z różowym połyskującym cieniem i eyelinerem w kolorze ciemnego bordo-fioletu. Kredki są świetnie napigmentowane, kolor utrzymuje się na powiece cały dzień, nie rozmazuje się i nie blaknie. Oba produkty po nałożeniu świetnie się rozcierają jednak po chwili zastygają i wtedy są nie do ruszenia (więcej o nich tutaj). Świetną kredką jest też Kajal Pomp Up Booster z Miss Sporty, który świetnie mi się sprawdza do podkreślania dolnej powieki, trzyma się cały dzień , nie rozmazuje i nie blaknie idealny do szybkiego makijażu.
Nadal jednym z moich ulubieńców jest kontrówka do brwi w żelu, Inglot nr 12 (wspominałam o niej tutaj). Jednak w ubiegłym roku doszło do niej kilka produktów a nawet jeden jej świetny zamiennik. Wiosna i lato należały do Wosku do brwi w kredce - Wax Eyebrow Pencil od Bell. Jest to wykręcany sztyft, który jest dość cienki dzięki czemu łatwo można nim wyrysować nawet cienkie włoski. Miałam kolory 01 i 02 oba były w ładnej chłodnej tonacji. Był to bardzo wygodny w stosowaniu i tani kosmetyk, niestety mało wydajny. Mimo to nadal uważam, że były to jedne z lepszych kredek do brwi jakie miałam w tej cenie (poniżej 10 zł) i zamierzam jeszcze do nich wrócić (pisałam o nich tutaj).
Kolejnym produktem jest Bell Hypoallergenic Brow Moddelling Stick, jest to również wosk w kredce o chłodnym odcieniu, ale sztyft ma dość szeroki, nie wyrysujemy sobie nim pojedynczych włosków. Jest zaś świetny do szybkiego zaznaczenia brwi, kiedy nie ma czasu na dokładne ich wyrysowanie. Kolejną kredką którą odkryłam już bliżej jesieni jest Maybelline Brown Satin (napisy z opakowania całkowicie się starły). Ma bardzo ciekawe rozwiązanie, gdyż posiada dwie końcówki. Jedna to automatyczny liner, idealny do zaznaczenia linii, wyrysowania włosków. Druga natomiast, to puder w gąbeczce, ułatwiający wypełnienie ewentualnych braków. Dzięki takiemu rozwiązaniu, w prosty sposób można szybko pięknie wyrysować brwi. Świetnym zamiennikiem pomady z Inglota , okazał się cień w kremie Bell Wanted nr 03, który jest bardzo trwały i ma prawie identyczny kolor co Inglot, a do tego kosztuje dużo taniej (pisałam o nim tutaj). I na koniec żel do brwi Lovely Brows Gel Creator, który świetnie utrwala włoski i używam go razem ze wszystkimi wymienionymi produktami do brwi, jest to już moje kolejne opakowanie. Żel ma idealną konsystencję nie jest za rzadki ani za gęsty, kolor też mi pasuje idealnie a do tego kosztuje niewiele:)
11. Tusz do rzęs
Kolejny rok z rzędu wygrywa u mnie tusz Maybelline Lash Sensational tym razem wersja Intense Black. Tusz posiada silikonową szczoteczkę o wypustkach różnej długości, w kształcie wygiętego wachlarza, która dociera do nawet najkrótszych rzęs i precyzyjnie rozdziela dłuższe rzęsy. Tusz pięknie wydłuża i pogrubia rzęsy ale ich nie skleja, nie kruszy się i nie rozmazuje, dla mnie ideał :).
Rok 2016 był kolejnym rokiem matowych pomadek, których pojawiało się sporo na rynku i u mnie w kosmetyczce ;). Ciężko mi było wybrać, kilka które najbardziej lubiłam w minionym roku. Przede wszystkim nadal uwielbiam Bourjois Rouge Edition Velvet, ale pojawiło się też sporo innych świetnych matowych pomadek. Bardzo polubiłam się z płynnymi matowymi pomadkami od Bell Moroccan Dream, moje ulubione kolory to 02 i 03, więcej o nich pisałam tutaj. Świetne pomadki razem z idealnie pasującą konturówką są od Lovely K-Lips, mój ulubiony kolor to Pink Poison, a pisałam o nich tutaj. Polubiłam też matowe wykręcane pomadki w kredce od Catrice Matt Lip Artist, świetne do szybkiego makijażu na co dzień, mój ulubiny kolor to śliczny nudziak 010.
Od lewej K-Lips Pink Poison, Moroccan Dream 02,03, Catrice 010. |
Jeśli chodzi o pomadki nawilżające, to bardzo polubiłam pomadki Rimmel Moisture Renew Sheer & Shine, które mam w trzech kolorach, mój ulubiony to nr 600 Spin All Spring i były moim wakacyjnym hitem. Pomadki zawierają witaminy A, C i E i filtr SPF 20. Mają lekką formułę, nie lepią się i chronią przed promieniami słonecznymi:). Bardzo fajne nawilżające i niedrogie pomadki odkryłam jesienią z Miss Sporty Wonder Smooth, kolor nr 100 Barely Amazing to śliczny delikatny nudziak, który często używam.
Trochę się tego wszystkiego jak zawsze nazbierało, choć starałam się mocno ograniczyć i wybrać tylko te produkty które najczęściej używałam. Wszystko o czym wspomniałam jest naprawdę warte uwagi i z pewnością pozostanie ze mną i w tym roku.
Pozdrawiam:)
PS. Zapraszam na mój Instagram tam na bieżąco pokazuję kosmetyki jakich używam i nowości @amaliowo_kolorowo
widzę sporo produktów, które sama chcialabym kupic i przetestowac :) Produkty My Secret (bronzer i nowy rozswietlacz), róż Wibo, paleta Coca Blend :)
OdpowiedzUsuńten podkład z Essence taki fajny? :) chyba się na niego skusze, kosztuje niewiele a moze się okaze fajny
Wadą tego podkładu z Essence jest to że trochę ciemnieje, ale poza tym ładnie matuje,świetnie się trzyma i dobrze wygląda za tą cenę warto wypróbować
Usuńwidze sporo moich ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńCieszę się:)
UsuńOoo... pigmenty Inglota <3 Odkryłam je w minionym roku i są cuudne :)
OdpowiedzUsuńJa je odkryłam jeszcze rok wcześniej i zgadzam się są cudne jak narazie mam nr 85, 86 i 111
UsuńJa akurat po kolorówkę sięgam rzadko ale tusze Maybelline bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńJa mam słabość do kolorówki ale w tym roku chcę się bardziej skupić na pielęgnacji :)
UsuńOstatnio skusiłam się na zakup palety Zoeva Cocoa Blend. jest cudowna! :) Świetny post! :)
OdpowiedzUsuńhttp://szmaratka.blogspot.com/
Dziękuję :)
Usuńsuper ulubieńcy, widzę wśród nich kilka i moich perełek :)
OdpowiedzUsuń