piątek, 10 czerwca 2016

Bell, Moroccan Dream - matowe pomadki w płynie. Wszystkie 6 kolorów.

Witajcie!



Dzisiaj przychodzę do Was, z pierwszym wrażeniem, krótką recenzją na temat nowości do ust od marki Bell, czyli matowych pomadek w płynie Moroccan Dream. Pomadki kupiłam dokładnie tydzień temu w Biedronce, najpierw wzięłam cztery kolory, a potem dokupiłam dwa pozostałe. Jeśli jesteście ciekawi jak wyglądają wszystkie kolory i co o nich sądzę po tygodniu używania, to zapraszam do dalszej części posta:)




Od lewej kolejno nr 01, 02, 03, 04, 05, 06.

Pomadki znajdują się w ładnym plastikowym opakowaniu z poręcznym aplikatorem ich cena to 8,99 zł. Kolory pomadek są idealne na lato, od delikatnego nude po żywe, jaskrawe kolory, które cudnie będą wyglądać to letniej opalenizny.  Na poniższym zdjęciu widać, że pomadki trochę błyszczą co jest oczywiście przyczyną grubszej warstwy, po wyschnięciu pojawia się całkowity mat.



Pomadki przez chwilę po nałożeniu lekko się kleją, jednak po wyschnięciu przestają się kleić i w ogóle ich nie czuć na ustach.  Co do trwałości to jestem bardzo zaskoczona, pomadki wytrzymują bez problemu ok. 4-5 godzin, jednak nie wytrzymują jedzenia (picie tak) później w miarę równomiernie schodzą z ust. Nie zauważyłam by mocno przesuszały usta, po tygodniu używania ich prawie codziennie nic mi się z ustami nie stało, jednak jeśli ktoś ma tendencję do przesuszania to jak każda matowa pomadka mogą przesuszyć. 



Pomadki są świetnie napigmentowane, wystarczy jedna warstwa by w pełni pokryć usta, do tego mają dość lekką przyjemną konsystencję i ładny delikatny zapach. W pierwszej kolejności kupiłam odcienie 01, 02, 03 i 06 i sądzę że tych będę używać najczęściej .

Odcień 01, to typowy nude, w dość ciepłej odsłonie. Bardzo lubię takie kolory lecz często okazuje się, że mi nie pasują. Ten jednak nie jest ani za jasny ani za brązowy, wpada lekko w brzoskwiniowe tony więc świetnie dopasował się do mojej jasnej karnacji. 
Odcień 02 to odcień delikatnego różu, bałam się czy nie będzie zbyt sztucznie wyglądał, ale wygląda świetnie, jest to trochę  taki nudo-róż dzięki czemu jest bardzo twarzowy i nie wygląda tandetnie.


Odcień 03, to chłodny przybrudzony róż, na ustach jest trochę ciemniejszy niż w opakowaniu. Dla osób z ciemną karnacją może pełnić rolę nudziaka, dla mnie jest trochę ciemniejszy, ale pasuje do dziennych makijaży


Odcień 04 to intensywna czerwień z chłodnymi  niebieskimi tonami. Najciemniejszy odcień z całej serii (bez konturówki trochę ciężko równo rozprowadzić ten odcień).


Odcień 05 to ciemny malinowy róż, chłodniejszy i trochę delikatniejszy niż kolor 04.



Odcień 06, to dość neonowy brzoskwiniowo-różowy kolor świetny na lato, podkreślający opaleniznę.


Pomadki pozytywnie mnie zaskoczyły, nie spodziewałam się takiej jakości za tak niską cenę. Porównując je do Wibo, które są w podobnej cenie, Bell są dużo bardziej  komfortowe na ustach, nie tworzą suchej skorupy i  nie kleją się. Porównując z Golden Rose (którą mam jedną też od tygodnia nr 03) też bym powiedziała, że są lżejsze na ustach i podobnie się utrzymują. Tak więc sądzę, że nowe pomadki Bell Moroccan Dream  są świetną konkurencją dla matowych pomadek Golden Rose i dużo lepsze od pomadek Wibo. Sądzę, że za tą cenę warto wypróbować chociaż jeden kolor, aby samemu się przekonać.

Dajcie znać, czy już macie te pomadki, co o nich sądzicie i jaki kolor Wam się najbardziej spodobał
.
Pozdrawiam:)


PS. Zapraszam na mój Instagram @amaliowo_kolorowo


wtorek, 7 czerwca 2016

Ulubieńcy maja

Witajcie!


Maj już za nami pora więc na ulubieńców, którzy już tradycyjnie pojawiają się u mnie ok 6-7 dnia nowego miesiąca. Tym razem będzie mniej kosmetyków kolorowych, a trochę więcej pielęgnacyjnych, zapraszam:)



1. JOKO Mineral Powder nr 04 Highlighter, jest to wypiekany puder rozświetlający. Puder ma delikatnie kremową konsystencję, dzięki czemu się nie pyli i nie osypuje. Bardzo łatwo się go aplikuje i rozciera, nie robi plam  więc nie zrobimy sobie nim krzywdy pomimo bardzo dobrej pigmentacji

Kolor nr 04 jest pięknym odcieniem beżowo-brzoskwiniowym delikatnie rozświetla i ożywia twarz, pokrywając ją delikatną złotawą poświatą. Rozświetlacz tworzy piękną taflę bez widocznych drobinek (choć niestety niektóre pudry z tej serii mają brokatowe drobinki). Trwałość pudru jest zadowalająca. Co prawda nie utrzyma  się  cały dzień, ale spokojnie mogę powiedzieć, że wytrzymuje ok 7 godzin.  Dodatkowym plusem jest to, że puder nie posiada parabenów i jest wzbogacony  o olej z orzechów makadamia oraz jojoba. 

2. Bourjois, Rouge Edition Souffle de Velvet. Świetne matowe pomadki o półprzezroczystych  pięknych kolorach i dobrej trwałości, więcej o nich pisałam tutaj. Pomadkę Souffle de Velvet posiadam w dwóch kolorach 04 Revie en rose i 05 Fuchsiamallow, oba kolorki są piękne i idealne na lato.


3. Loreal Elseve Magiczna Moc Olejków, Szampon Odżywczy. Ostatnio o tej serii jest głośno, gdyż wiele vlogerek czy blogerek dostało ją do testowania. Ja kupiłam tę serię za namową koleżanki, która była zachwycona tymi produktami, a rzadko kiedy jej się to zdarza:). Cała seria sprawuje się u mnie świetnie, jednak najbardziej chciałam wyróżnić ten szampon. Przede wszystkim największym jego plusem jest fakt, że włosy po umyciu można całkiem swobodnie rozczesać, nawet bez odżywki, co u mnie do tej pory nie było możliwe. Szampon jest przeznaczony do włosów suchych, moje bardziej są zniszczone i do suchych nie należą (chyba, że końcówki). Bałam się czy nie obciąży on moich delikatnych włosów, jednak tak się nie stało. Szampon posiada piękny, orientalny zapach, który długo utrzymuje się na włosach, które są po nim pełne blasku i miękkie w dotyku. Sądzę, że to świetny szampon dla suchych i zniszczonych włosów, jednak jeśli macie włosy delikatne i niezyt zniszczone czy suche to może on obciążyć włosy.


4. Stara Mydlarnia Vanilla&Orange Sugar Peeling. Jest to najlepszy peeling jaki dotej pory miałam.  Peeling jest prawdziwie gruboziarnisty i ładnie ściera zbędny naskórek. Do tego pięknie pachnie. Peeling zawiera witaminy C i E, oraz olej avocado dzięki czemu po zastosowaniu go  ciało zostaje nawilżone, jest gładkie i lśniące. Jedyny minus to taki, że jest mało wydajny, po miesiącu zużyłam  ponad połowę używając 2 razy w tygodniu (poj. 250 ml).


5. Lirene, Antycellulitowy ENDO-MASAŻ, Zestaw do masażu olejek antycellulitowy + bańka chińska. Jest to kolejna nowa seria kosmetyków mająca zwalczać cellulit. Olejek z bańką zainteresował mnie najbardziej odkąd go zobaczyłam w nowościach w gazetce Rossmanna Skarb. Trochę z nim chodziłam, nim udało mi się go dostać, ale teraz już chyba nie ma z tym problemu. Olejek ma piękny letni orzeźwiający, cytrynowy zapach, więc używa się go z przyjemnością. Zawiera olej arganowy,ryżowy i sojowy dzięki czemu świetnie nawilża skórę. Nie wiem czy cellulit po nim zniknie, ale dzięki masażowi bańką skóra stała się bardziej gładka i napięta. Ostatnio dokupiłam z tej serii, kolejny produkt Antycellulitowa Mezoterapia, który też tak samo pachnie, nie klei się i z przyjemnością się go używa. 


6. Schwarzkopf, Got2b Volumania Big Volume, Sparay Mousse - Pianka w sprayu zwiększająca objętość. Pianka ma piękny malinowy zapach i prostą aplikację bezpośrednio na włosy. Według mnie pianka  daje świetny efekt objętości. Włosy są wyraźnie "odbite" od nasady, a cała fryzura sprężysta i trwała. Przy tym nie skleja włosów, nie obciąża ich oraz łatwo się wyczesuje.  Do tego przedłuża trwałość fryzury i świeżość włosów. Dzięki tej piance moje włosy o jeden dzień dłużej wyglądają dobrze i świeżo. Jedyny minus to dość spora cena jak na piankę, bo ok 20 zł, ale można ją często dostać w promocji.




Dajcie znać czy znacie coś z moich ulubieńców i  co Was najbardziej zainteresowało? 

Pozdrawiam:)





czwartek, 2 czerwca 2016

Bourjois Rouge Edition Souffle de Velvet - recenzja.

Witajcie!


Dziś przychodzę do Was z recenzją najnowszych pomadek marki Bourjois, Rouge Edition Souffle de Velvet. Mam kilka szminek z edycji Rouge Edition Velvet i jestem nimi zachwycona, tak więc gdy nadarzyła się okazja wypróbowania nowości dzięki niedawnym promocjom w Rossmannie -49% na kosmetyki, postanowiłam wypróbować tą nową lżejszą wersję (cena standardowa ok 55 zł, w promocji 27 zł). Pomadki z tej serii to pomadki matowe, ale opisywane przez producenta jako półtransparentne, dla jednych będzie to zaletą dla innych wadą. Jeśli jesteście ciekawe, co o nich sądzę, to zapraszam do dalszego czytania:)


OPIS PRODUKTU:

Ta szminka to młodsza siostra pomadki Rouge Edition Velvet. Nowa, przejrzyście matowa szminka Rouge Edition Souffle de Velvet łączy półprzezroczyste kolory z efektem matowości i 10 godzinną trwałością, zapewniając delikatny i świeży efekt makijażu. Delikatna i miękka woalka koloru pozostawia na ustach lekką, jedwabistą warstwę i uczucie niezwykle miękkich ust. Można wybierać spośród 8 świeżych, półtransparentnych odcieni. 
Cena ok 55 zł, pojemność 7,7 ml. 

MOJA OPINIA:

Pomadkę Souffle de Velvet posiadam w dwóch kolorach 04 Revie en rose i 05 Fuchsiamallow. Kolor 04 to odcień różu wpadającego w koral idealny na lato, a 05 to odcień malinowego różu. 
Pomadka jest w ładnym matowym opakowaniu z takim samym aplikatorem co wersja standardowa REV. Po nałożeniu daje kremowo-musowe wykończenie, po chwili zastyga i robi się bardziej matowa. Nie jest to już jednak ta sama velvetowa formuła, jest dużo lżejsza i mniej kryjąca.

Bourjois


Pomadka jest półprzezroczysta (nawet na swatchu na dłoni widać, że jest lekko prześwitująca), można jednak budować jej krycie bez ryzyka, że zrobimy sobie na ustach suchą skorupę.
Od góry 04 Revie en rose i 05 Fuchsiamallow, przed wyschnięciem i po wyschnięciu.

Pomadki przy nakładaniu lekko  i gładko suną po ustach, nie są tępe, mają konsystencję musu. Na ustach prezentują się bardzo  ładnie, delikatnie, usta wyglądają bardzo naturalnie prześwituje ich faktura, wyglądają jak lekko muśnięte kolorem. Pomadki po wyschnięciu trzymają się dość długo i nie wysuszają ust lecz nie wytrzymują jedzenia czy picia.

Od góry 04 Revie en rose i 05 Fuchsiamallow

Pomadka świetnie się sprawdzi u osób, które mają problem z matowymi formułami wysuszającymi im usta a chcą mieć matowy efekt, oraz dla osób które nie lubią zbyt mocno pomalowanych i wyrysowanych ust. Lepiej też się sprawdzą u osób z jasną karnacją, gdyż wtedy są bardziej widoczne. Sądzę, że są to świetne pomadki, idealne na lato do delikatnych letnich makijaży. Pomadka  i  jej formuła tak mi się spodobała, że na promocji w Rossmannie poszłam po jeszcze drugi kolor.


Dajcie znać czy macie już te pomadki i co o nich  myślicie? Podoba Wam się ta nowa formuła, czy raczej zniechęca Was do zakupu?

Pozdrawiam :)
  
PS. Przepraszam, że ostatnio rzadko coś piszę, ale jestem mocno pochłonięta pracami związanymi z planowaną przeprowadzką. Postaram się to nadrobić i zapraszam na mój Instagram  @amaliowo_kolorowogdzie ostatnio jestem częściej.