czwartek, 25 stycznia 2018

Podkład WET N WILD Photofocus. Hit czy Kit?

Cześć!

Podkład z którego recenzją dzisiaj przychodzę  to Photofocus marki Wet n Wild, czyli produkt, który ostatnio mocno podbija polską strefę beauty. Podkład kupiłam zupełnie przypadkiem, byłam w Drogerii Natura i akurat była promocja a do tego dostawa kolorów. Wybrałam odcień, który jest jasny i posiada żółte tony czyli Soft Ivory, Light Warm. Czy podkład wart jest szumu jaki jest wokół niego i jaka jest moja opinia na jego temat, o tym dowiecie się z dalszej części posta, zapraszam.


OPIS PRODUKTU:

Lekki podkład z technologią No Flashback. Zawiera kompleks regulujący wydzielanie sebum, zapewnia idealnie matowe wykończenie. Idealny do selfie.

SKŁAD:
Isododecane, Cyclopentasiloxane,Water/Eau, Glycerin, Cyclohexasiloxane,Dimethicone, Butylene Glycol, PEG-10 Dimethicone, Disteardimonium Hectorite,Adipic Acid/Neopentyl Glycol Crosspolymer, Caprylyl Glycol, Silica, Sodium Chloride,Sorbitan Sesquioleate, Lecithin, Polyglyceryl-4 Isostearate,Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone,Hexyl Laurate, Polysilicone-11,
Isopropyl Titanium Triisostearate,Laureth-12,Phenoxyethanol,Ethylhexylglycerintitanium Dioxide/ci 77891,Mica, Iron Oxides/ci 77491, CI 77492,CI 77499


MOJA OPINIA:

Pierwsze co mnie zaskoczyło to dość nietypowe opakowanie. Może nie sama buteleczka, bo jest tradycyjnie szklana, ale zamiast pompki mamy tu aplikator w formie łopatki. Osobiście wolę zwykłą pompkę, bo jest najwygodniejsza, ale łopatka też się sprawdziła, można nią łatwo nałożyć odpowiednią ilość podkładu. 


Konsystencja tego podkładu jest dosyć płynna, ale nie za rzadka, nie spływa z dłoni. Jedyne co mi przeszkadza to jego dość intensywny i chemiczny zapach. Jednak nie jest nieprzyjemny i ulatnia się chwilę po aplikacji. 


Pierwszy raz ten  podkład nakładałam  palcami i niestety efekt był tragiczny. Podkład ślizgał się po skórze robiąc mazy jakby nie chciał  połączyć się ze skórą. Po nałożeniu podkreślał wszystkie pory i suche skórki oraz wyglądał bardzo ciężko, dając efekt maski. Mówiąc szczerze myślałam, że wyląduje w bublach roku, bo dawno nie widziałam tak źle wyglądającego podkładu. Jednak postanowiłam dać mu kolejną szansę, zmienić sposób aplikacji i nakładać go gąbeczką. Nakładany gąbeczką już tak się nie ślizgał po skórze i wyglądał dużo lepiej. Jednak jak dla mnie nadal on osiada na skórze a nie wtapia się w nią, przez co jest dość widoczny z bliska i podkreśla pory. 

Podkład z bliska bez bazy

To mi przypomniało o pewnym podkładzie Max Factor Miracle Touch, który miał podobne właściwości i najlepiej wyglądał nałożony na bazę zmniejszającą widoczność porów (więcej o nim tutaj). W przypadku podkładu Wet n Wild baza również się sprawdziła i zmniejszyła widoczność porów. Podkład po aplikacji zastyga i daje pudrowe wykończenie. Daje lekkie do średniego krycie, które można  budować, ale trzeba się liczyć, że z każdą warstwą robi się bardziej widoczny na skórze. Utrzymuje się dobrych kilka godzin, co na mojej mieszanej cerze jest dobrym wynikiem. Na zdjęciach wygląda super, pięknie wygładza twarz i robi obiecany efekt photofocus.


Podsumowując podkład nie jest tak zły jak na początku myślałam. Jednak jak dla mnie nie jest on żadnym hitem. Jest zbyt widoczny na skórze, zbyt ją ściąga i podkreśla suche skórki oraz pory. Może się jedynie sprawdzić dla osób, które nie mają większych problemów z cerą, ani suchej skóry a potrzebują podkładu dobrze wyglądającego na zdjęciach, który dobrze matowi skórę. Jego plusem jest też niska cena i to, że nie jest testowany na zwierzętach, oraz dostępność jasnego koloru z żółtymi tonami, który będzie idealny dla bladziochów. Ja podkład będę używać, bo z bazą i na dobrze nawilżonej cerze nie wygląda źle, ale nie kupię go ponownie.

Dajcie znać czy znacie ten podkład i co o nim myślicie, bo jest dużo sprzecznych opinii o nim, więc jestem bardzo ciekawa jak się sprawdza u innych.





piątek, 12 stycznia 2018

Ulubieńcy końca roku, czyli grudnia i listopada

Cześć!

Przychodzę do Was nieco spóźniona z ulubieńcami  grudnia i listopada. Wiem, że u wszystkich są już ulubieńcy roku, ale pomyślałam,  że  jednak  powinnam najpierw podsumować kosmetycznie te dwa ostatnie miesiące,  tym bardziej że były one miesiącami ciekawych odkryć wielu kosmetyków kolorowych. Część z nich również trafi do ulubieńców roku,  więc mam nadzieję, że Was trochę zainteresowałam i zapraszam do dalszej części posta :)



Podkład Eveline Cosmetics Liquid Control HD 

Podkład ten dostałam kilka miesięcy temu do testów i bardzo się cieszę,  bo ominęłam go na zakupach w  jesiennej promocji a okazał się jednym z lepszych podkładów jakie ostatnio testowałam. Podkład jest lekki,  ma ładne lekko matowe wykończenie a jego krycie można stopniować. Mogę już Wam zdradzić, że znajdzie się on również w ulubieńcach roku, więcej o nim możecie przeczytać tutaj.


Metallic Cream Eyeshadow, Eveline Cosmetic

Cienie te świetnie się wpisują w trendy metalicznego makijażu. Forma cieni w kremie daje wiele możliwości, można je używać solo jako delikatny akcent na oku, jako bazę i gdy chcemy mieć mocny metaliczny błysk na oku. Cienie mają piękne odcienie złota, które przyciągają spojrzenie są trwałe i nie stanowią żadnego problemu w ciągu dnia. Jest to fajna odmiana i odskocznia od tradycyjnych cieni i w ostatnich dwóch miesiącach często u mnie gościły na oku, więcej o nich przeczytacie tutaj. 

Metallic

Cienie Glam & Shine, My Secret

Cienie te podbiły moje serce świetną pigmentacją i nasyconymi kolorami. Mają piękny metaliczny blask i są w dotyku lekko mokre. Najlepiej je nakładać palcami, wtedy w pełni widać ich moc. Na bazie utrzymują się bez problemu cały dzień. Jest to świetna jakość za rozsądną cenę, do tego często można je dostać w promocji w Drogerii Natura. Jeśli jeszcze nie znacie tych cieni to polecam spróbować, ale ostrzegam jak spróbujecie to pewnie na jednym się nie skończy;)

Kolory od lewej: nr 16, nr 15, nr 14, nr 13.
Megaglo Highlighting Powder, Wet n Wild

Rozświetlacz przyciągną mnie swoim pięknym wytłaczanym wzorem i niską ceną na promocji. Nie spodziewałam się, że okaże się tak dobry. Na początku wydawał mi się trochę za ciemny na zimową porę, ale na twarzy wygląda pięknie. Daje cudną szampańsko-złotą taflę bez brokatowych drobinek o dość mocnym blasku, który można stopniować. Muszę przyznać, że ostatnio używam go non stop i  nawet  trochę w odstawkę poszły  moje  inne ukochane rozświetlacze.


Korektor Instant Anti-Age The Eraser Eye


O tym korektorze, słyszałam już od dawna i jak tylko stał się dostępny w Polsce zapragnęłam go kupić. Rzeczywiście jest świetny, lekki ale dobrze kryjący, nie wchodzi w zmarszczki i nie ciemnieje na skórze. Jedyny minus to kolor (mam odcień Light), który jest dość ciemny. Jenak ostatnio znalazłam na to sposób i łączę go z innym jasnym korektorem (więcej o tym na moim Insatgramie)


Blush Full HD Creamy Blush Stick, Eveline Cosmetics


Róż w sztyfcie (kolor 03) ma bardzo przyjemną kremowo-pudrową konsystencję i ładny naturalny kolor zgaszonego różu z lekką domieszką brązu. Okazał się bardzo prosty w nakładaniu i rozcieraniu. Jest to produkt bardzo wydajny, gdyż wystarczy nanieść go odrobinę i lekko rozetrzeć. Na twarzy wygląda bardzo naturalnie, jest niewyczuwalny, nie klei się dobrze się łączy z podkładem. Tak polubiłam jego nakładanie, że często go używam (więcej o nim tutaj). 


Contouring Palette, My Secret

Mała i zgrabna paletka do konturowania w trochę niepozornym opakowaniu okazała się jedną z lepszych jakie miałam. Bronzer ma idealny kolor, chłodny ale nie za ziemisty. Dobrze się rozciera, nie robi plam, na skórze wygląda wszystko bardzo naturalnie.  Jasny puder podbił moje serce świetną pigmentacją. Czasem używam go również zamiast jasnego cienia pod łuk brwiowy. Paletka jest dowodem na to, że nie trzeba wydawać dużych pieniędzy by mieć świetny kosmetyk do konturowania. 


Paleta Totalny Mat,  GlamBox Edycja IV

To paleta 10 matowych pięknie skomponowanych cieni. Cienie mają świetną pigmentację, dobrze się nakładają i blendują. Jedyny minus, to to, że niektóre cienie są bardzo delikatne i bardzo mocno się pylą przy lekkim dotknięciu pędzla, ale kolory są tak cudne, że jestem skłonna im to wybaczyć;)


Dużym plusem palety jest to, że kolorystyka cieni jest zarówno ciepła jak i chłodna, co daje dożo możliwości pięknych makijaży.



Cienie sypkie  Glam Shadows i klej do cieni Glam Glue


W okresie świątecznym i sylwestrowym, na moich oczach królował blask. Wszystko dzięki dwóm pięknym pigmentom Glam Shadows Venus 0302 i Konfetti 0519. Venus to biały pigment opalizujący na złoto z lekką domieszką różu. Sprawdza się idealnie do rozświetlania wewnętrznych kącików oka, a także jako rozświetlacz w makijażu wieczorowym. Konfetti to piękny pigment błyszczący milionami kolorów, kolor ciężki do opisania. W zależności na jaki kolor, go położymy, możemy uzyskać za każdym razem inny efekt.  Baza/klej do cieni Glam Glue świetnie mi się sprawdziła, cienie trzymały się cały dzień (i noc) i nic się nie osypało.


Przykłady makijażu oka z użyciem pigmenty Konfetti


Zoeva Opulence

Na koniec mój  najnowszy grudniowy nabytek czyli paleta Zoeva. Jest ona przeciwieństwem Totalnego Matu, gdyż zawiera głównie błyszczące i metaliczne cienie. Paleta nie jest samodzielną paletą, bardziej stanowi uzupełnienie do innych palet. Cienie są świetnie dobrane, mają dobrą pigmentację, dobrze się nakładają i rozcierają. Bardzo lubię palety Zoeva i ta również swoją jakością mnie nie zawiodła, a do tego ma piękne opakowanie:)



I to już wszyscy ulubieńcy. 
Jak widać na koniec roku, królowała u mnie kolorówka.
 A Wy znacie produkty, które dziś pokazałam? Jeśli któryś używałyście to koniecznie dajcie znać jak się sprawdził ;) A już niedługo będą ulubieńcy roku, więc zapraszam do zaglądania do mnie częściej.