piątek, 30 października 2015

Sugar Skull - propozycja makijażu na Halloween

Witajcie!
Dziś postanowiłam trochę się pobawić makijażem, zainspirowała mnie do tego Maxineczka, która makijaż Sugar Skull zrobiła  genialnie. Mi do niej daleko, ale postanowiłam spróbować. Chcę zaznaczyć, że pierwszy  raz zrobiłam tego typu makijaż, tylko dla zabawy  i nie obchodzę święta Halloween. Sugar Skull przypisany jest kulturze meksykańskiej , a konkretnie związany jest ze świętem  Dia de los Muertos czyli ze Świętem Zmarłych .




Do zrobienia tego makijażu użyłam kosmetyków na zdjęciu poniżej.

Są to :

  • Paletka Secret Hot Colors
  • Paletka Secret Natural  Beauty Party Time
  • Podkład  Rimmel Lasting Finish 25 HR, 010 Light Porcelain
  • Kredka do oczu 2in1 Big Eye Pencil Milk, kolor biały
  • Eyeliner Waterproof Wibo
  • Master Precise liquid eyeliner,  Maybelline
  • Gel Eyeliner Essence, 02 London Baby


Dajcie znać co sądzicie o tym makijażu i jeśli macie ochotę zapraszam do zrobienia czegoś podobnego, chętnie zobaczę ☺.

Pozdrawiam ☺




wtorek, 27 października 2015

Color Sensational The Creamy Mattes - matowa pomadka od Maybelline

Witajcie!


Niedawno natknęłam się na nowość w szafie Maybelline  - matowe pomadki, a że ostatnio mam "fazę" na tego typu produkty do ust to  nie mogłam się im oprzeć.  Tak więc dziś przychodzę do Was z kolejną u mnie nowością, matową szminką od Maybelline Color Sesnsational The Creamy Mattes 940 Rose Rush. Mam ją od tygodnia, jeśli jesteście ciekawi co po tym czasie o niej sądzę to zapraszam:)



OPIS PRODUCENTA:

Color Sensational The Creamy Mattes - to wyjątkowa szminka, która nadaje efekt matowych ust w głębokich, nasyconych kolorach. Idealna zarówno do codziennego podkreślenia ust, jak i do wykonania zmysłowego, wieczornego makijażu.

Innowacyjna kremowa konsystencja, połączona z pigmentami zapewniającymi głębię koloru, zachwyci Cię i otuli Twoje usta aksamitną, matową warstwą. Dzięki formule ze specjalnym kremem matującym The Creamy Mattes gwarantuje doskonałe nawilżenie i odżywienie delikatnej skóry ust. To najlepszy wybór na zimową pogodę - szminka Color Sensational The Creamy Mattes zapewni Ci uczucie komfortu na ustach przez wiele godzin. Odkryj wyjątkowe odcienie i uczyń swoje usta Twoim największym atutem!



Pomadki mają podobne opakowanie do podstawowej wersji szminek Maybelline z serii Color Sensational, jednak matowa seria ma skuwki w kolorze matowej czerni. To sprawia, że z daleka widać, że w szafie Maybelline jest coś nowego:)


Do wyboru jest 5 kolorów ja wybrałam 940 Rose Rush. Jest to chłodny  lekko zgaszony róż, bardzo ładnie  i naturalnie wygląda na moich ustach. Kolor ten jednak nie każdemu będzie pasować, u mojej koleżanki, która ma cieplejszą i ciemniejszą karnację wygląda ten kolor dość sztucznie, zbyt różowo.Aplikacja tej pomadki to czysta przyjemność, nie jest tępa, tylko sunie po ustach jak masełko.  Jej pigmentacja jest również bardzo dobra. Formuła pomadki jest bardzo kremowa i tak jak obiecuje producent daje matowe wykończenie a jednak nawilża. Usta po całym dniu nie są wysuszone, a wręcz przeciwnie wydają się lekko nawilżone. Szminka utrzymuje się na ustach ładnych kilka godzin (ok 4-5), ale nie przetrwa jedzenia, za to schodzi równomiernie.




Podsumowując, sądzę że jest to bardzo dobra pomadka o fajnej lekkiej, kremowej i nie wysuszającej formule. Szkoda tylko, że jest tak mała gama kolorów do wyboru i dość wysoka cena ok 27 zł. Ja jednak kupiłam ją w promocji -30%, a niedługo jeszcze lepsze promocje w Rossmannie, bo -49% , więc warto na nią zapolować:)


Dajcie znać, czy lubicie matowe pomadki i czy macie może już którąś z pomadek z tej serii, albo czy zamierzacie którąś kupić:)

Pozdrawiam:)









sobota, 24 października 2015

Matte Liquid Lipstick- trwała, matowa pomadka z KOBO

Witajcie!


Niedawno do Drogerii Natura weszło kilka nowości z firmy KOBO, ja mając słabość do matowych szminek postanowiłam się skusić na ich nowość, pomadkę Matte Liquid Lipstick nr 402 Watermelon Juice.  Jeśli jesteście ciekawi co o niej sądzę, to zapraszam:)



OPIS PRODUCENTA:
Trwała, matowa pomadka z odżywczym masłem morelowym I kompleksem polimerów utrzymujących ją na ustach. W celu utrwalenia matowego efektu po aplikacji odbić nadmiar pomadki chusteczką.



Pomadka ma pojemność 9 ml, ma przyjemny słodki zapach, piękny kolor i  gęstą konsystencję. Jednak już w sklepie na testerze zauważyłam, że pomadka wcale nie wydaje się być matowa, pomyślałam jednak, że może wolniej zastyga lub ostre światła dają taki efekt, a że kolor mi się bardzo podobał postanowiłam ją jednak kupić i sprawdzić to w domu.


W domu moje podejrzenia jednak się sprawdziły. Pomadka w ogóle nie zastyga i nie daje matowego efektu. Jest to po prostu zwykła płynna pomadka o kremowym wykończeniu. 



Producent w celu utrwalenia matowego efektu zaleca odbić nadmiar pomadki chusteczką. Efektu matowego nie było, więc nie było co "utrwalać", ale zastosowałam się do zaleceń. 
Po odbiciu prawie cała pomadka zeszła z ust i została na chusteczce, więc nałożyłam drugą warstwę i jeszcze raz odbiłam nadmiar chusteczką, by był jakiś efekt.


Po odbiciu chusteczką pomadka wydaje się być bardziej matowa, ale taki efekt można uzyskać również z każdą inną pomadką.


Podsumowując, ten "matowy" błyszczyk to ściema, nowa pomadka Matte Liquid nie  ma z matem nic wspólnego, a napis "matowa" użyty został tylko w celach marketingowych. Nie jest też pomadką specjalnie długotrwałą, bez jedzenia przetrwała ok 2 godz.  
Jako zwykła szminka  jest całkiem w porządku, ładnie kryje i ma ładny kolor, ale ja nie chciałam zwykłej szminki tylko zgodnie z obietnicą producenta - matową, więc czuję się oszukana i jestem na NIE.

Dajcie znać czy skusiłyście się na tę nowość, lub inne i co nich sądzicie.

Pozdrawiam:)





poniedziałek, 19 października 2015

Bourjois, Air MAT podkład matujący.

Witajcie!


Z podkładami Bourjois miałam same dobre doświadczenia. Bardzo je lubię, ponieważ bardzo dobrze moja cera z nimi współpracuje. Dlatego, kiedy dowiedziałam się o nowym podkładzie Bourjois Air Mat, pomyślałam, że to podkład idealny dla mnie i muszę go przetestować. Jeśli jesteście ciekawi jak się sprawdził na mojej mieszanej cerze i co o nim sądzę to zapraszam:)




OPIS PRODUCENTA:


"Podkład matujący Air Mat ma dawać na skórze niewidzialne matowe wykończenie, nieskazitelną cerę oraz utrzymywać się 24 godziny. Posiada filtr SPF 10. Z podkładem Air MAT niedoskonałości są niewidoczne, a cera wygląda pięknie. Cera jest przyjemnie matowa. Air MAT pozwala skórze oddychać i wygładza ją. Nie zatyka porów.
Niewidoczny, ale zmienia wszystko! Podkład Air MAT to innowacyjny produkt Bourjois, który idealnie wygładza niedoskonałości i wyrównuje koloryt cery, a przy tym pozwala oddychać skórze. Fluid jest niewidoczny, nie czuć go na skórze, a utrzymuje się do 24 godzin. Jego formuła wzbogacona jest w matujące pudry, zawierające cynk i krzem, dzięki czemu Air MAT pozostawia matową cerę bez efektu maski. Kobiety go kochają!"





MOJA OPINIA:

Opakowanie jest bardzo poręczne, ze srebrną nakrętką, z wyżłobionym napisem Bourjois. Do tego w środku była naklejona osłonka zabezpieczająca przed otwieraniem, dzięki czemu mamy pewność, że nikt przed nami nie otwierał zakupionego podkładu.



Do wyboru mamy 6 odcieni. Ja zdecydowałam się na 03 Light Beige, który jest dość żółty. Chciałam podkład w trochę ciemniejszej tonacji, gdyż mam jeszcze podkład Loreal Inffaliblle nr 11 Vanilla (pisałam o nim tutaj), który był w dość jasnym chłodnym odcieniu i po lecie okazał się za jasny i wpada w za bardzo różową tonację.

Porównanie podkładów Air Mat nr 03 i Infallible nr 11





Konsystencja podkładu jest dość zbita, nie lejąca, podobna jak w podkładzie Loreal Inffaliblle. Podkład trzeba na twarzy natychmiast  równomiernie rozprowadzić, ponieważ bardzo szybko zastyga. Niestety bardzo ciężko się rozprowadza i jest bardzo tępy. Po rozprowadzeniu daje od razu matowe wykończenie.



Niestety podkład mnie rozczarował, gdyż nakłada się  go okropnie, robi smugi i plamy. Podkład słabo się stapia z moją cerą, trochę lepiej zachowuje się wklepany gąbeczką.  Dodatkowo bardzo szybko zbiera się we wszelkich załamaniach skóry i zmarszczkach. Wchodzi w pory i je bardzo podkreśla. Nie ma mowy o ładnym wygładzeniu niedoskonałości. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że podkład tworzy plamy oraz prześwity, może jest to też wina złego koloru, gdyż podkład  po nałożeniu ciemnieje  i wpada w kolor pomarańczowy.

Obecnie mieszam go z podkładem Loreal  i odcień jest w porządku. Jednak po dłuższym stosowaniu przesuszył moją skórę i jednocześnie nasilił wydzielanie sebum, przez co świecę się po nim już po 3 godzinach.

Do plusów mogę zaliczyć poręczne opakowanie, ładny zapach, dość dobre krycie i matowe wykończenie. 

Podsumowując muszę stwierdzić, że się zawiodłam na tym podkładzie, może jakoś go zużyję mieszając go z Loreal Inffaliblle (który dla mnie jest dużo lepszy mimo, że ma podobną formułę). Air Mat jednak nie jest to podkład na co dzień, gdyż bardzo przesusza skórę i ciężko go dobrze rozprowadzić. Może się sprawdzi przy bardzo tłustej cerze i w bardzo ciepłym odcieniu (po solarium, czy po samoopalaczu). Ogólnie nie polecam.


Dajcie znać czy miałyście ten podkład i co o nim sądzicie, bo wiem że zdania są mocno podzielone.

Pozdrawiam:)



poniedziałek, 12 października 2015

Pomadki w kredce Golden Rose - Matte Lipstick Crayon

Witajcie!





Dziś chciałbym Wam przedstawić pewną nowość (przynajmniej dla mnie), czyli pomadki w kredce Golden Rose Matte Lipstic Crayon. Kupiłam je ponad dwa tygodnie temu korzystając z kuponów zniżkowych, na zakupach a Warszawie. Jeśli jesteście ciekawi jakie kolory wybrałam i co o nich sądzę to zapraszam:)


Opis producenta:


Matowa pomadka do ust Crayon Matte tworzy na ustach aksamitne wykończenie. Wysoka zawartość pigmentów oraz długotrwała formuła sprawia, że pomadka długo utrzymuje się na ustach. Idealnie się rozprowadza, a dzięki zawartości składników nawilżających oraz wit. E dodatkowo odżywia i nawilża usta. Paleta zawiera bogatą paletę odcieni od klasycznej czerwienie po odcienie nude.


Kupując te pomadki myślałam, że mają one podobną matową formułę do szminek Velvet Matte tej firmy więc starałam się wybrać odcienie inne od tych, które posiadam z tej serii. Jednak później okazało się, że mają inną formułę, bardziej kremową o aksamitnym wykończeniu, nie tak tępą jak Velvet Matte. Wybrałam trzy kolory Golden Rose Matte Lipstic Crayon nr 09, 13 i 17.



Aplikacja tą kredką to czysta przyjemność, sunie po ustach jak masełko. Na tle innych matowych szminek pod tym względem wypada doskonale. Jej pigmentacja jest również bardzo dobra. Szminka po parunastu minutach lekko zastyga i utrzymuje się na ustach wiele godzin. Kiedy mając ją na ustach zjadłam posiłek, pigment nadal pozostał a szminka zeszła równomiernie. W porównaniu z VM znacznie mniej przesusza usta. Gdybym wiedziała, że jest tak dobra kupiłabym jeszcze kilka odcieni:)

Od góry nr 17, nr 09, nr 13.
Niektóre kolory mają swoje odpowiedniki w pomadkach Velvet Matte jak np. kolor nr 09 Matte Lipstick Crayon odpowiada nr 18 z Velvet Matte (a ten podobno jest kolorem podobny do pomadki Russian Red z MAC).

Matte Lipstick Crayon nr 09

Kolor Matte Lipstick Crayon nr 13 to ładny nude wpadający w ciepłe odcienie brzoskwiniowo-brązowe idealny na co dzień.

Matte Lipstick Crayon nr 13
Kolor nr 17 to bardzo intensywny wręcz lekko neonowy odcień różu, bardziej odpowiedni na lato.
Matte Lipstick Crayon nr 17

Pomadki są bardzo trwałe. Kreski, które namalowałam na ręce naprawdę ciężko było zmyć wodą, dopiero płynem do demakijażu oczu udało mi się je usunąć. Na ustach równie długo się utrzymują, a jeżeli już pomadka schodzi, to nadal pozostawia po sobie kolor. Jest szeroka gama kolorystyczna i każdy znajdzie odpowiedni kolor dla siebie. Cena też jest atrakcyjna, bo pomadki kosztują 11,90 zł ( ja z kuponem zniżkowym zapłaciłam 9,52 zł)


PLUSY:

  • Szeroka gama kolorystyczna 
  • Długotrwała formuła
  • Kremowa, miękka konsystencja
  • Nie wysusza ust
  • Wygodnie rysuje się nią kontur ust, nie trzeba używać konturówki
  • Końcówka opakowania kredki pokazuje jaki jest jej kolor (nie trzeba otwierać opakowania, by sprawdzić jaki jest kolor)
  • Przystępna cena

MINUSY:
  • Kredki nie są wysuwane, trzeba je temperować
  • Mniejsza pojemność tylko 3,5 g (VM mają 4,2 g)
Kredki okazały się strzałem w 10 ! Jeżeli lubicie matowe szminki to na pewno będziecie z nich zadowolone, ja jestem:) 

Dajcie znać czy lubicie pomadki  z Golden Rose i czy już macie którąś z tych kredek:)
Pozdrawiam:)







piątek, 9 października 2015

Duży zakup pędzli na Dresslink

Witajcie!


Jakiś czas temu zamówiłam na  stronie Dresslink.com pędzle, ulegając szałowi na chińskie pędzle a'la Real Techniques i chińskie "puchacze". Szczególne głośno było o pędzlach a'la Real Techniques, gdyż niektóre Youtuberki mówiły, że to oryginały prosto z chińskiej fabryki. Potem się okazało, że to jednak  nieprawda. Jeśli jesteście ciekawi co sądzę o moich pierwszych zakupach z chińskiej strony (wszystko kupiłam sama, nie jest to żadna współpraca) i jakie są moje pierwsze wrażenia po tygodniu ich używania, to zapraszam:)



Pędzle przyszły w papierowej kopercie z bąbelkami, białe pędzle były dodatkowo w foli i w foliowych osłonkach, pędzle a'la Real Techniques były w plastikowych pudełkach, (które się trochę wygniotły w podróży) i do tego mają czarne zamykane etui.














skład pierwszego zestawu Professional Makeup Set Pro Kits Brushes Makeup Cosmetics Brush Tool (pędzle w białym kolorze trzonków) wchodzi dziesięć pędzli. Pięć sztuk do twarzy oraz pięć do oczu. Troszkę obawiałam ich jakości, ale jestem mile zaskoczona, bo pędzle są naprawdę miłe i mięciutkie w dotyku, aż przyjemnie się ich używa. 


Pędzle do twarzy fajnie się spisują. Używam ich do bronzera, różu, pudru, podkładu i rozświetlacza. Są mięciutkie, dobrze się nimi pracuje, włosie nie wypada. Poniżej na zdjęciu porównanie wielkości i objętości włosa dwóch chińskich pędzli do podobnych kształtem pędzli Hakuro H51 i H54.



































Pędzel Hakuro H51 ma włosie, krótsze i bardzie zbite, mimo że w przekroju chiński pędzel wydaje trochę gęstszy, tak nie jest.  Oba pędzle są tak samo miłe w dotyku, mimo iż chiński pędzel ma mnie włosia tuważam, że jest to całkiem dobry zamiennik pędzla H51.

                                                                                 

Pędzel Hakuro H53 ma dłuższe, bardziej rozłożyste i gęściejsze włosie. Chiński pędzel jest mniejszy i  trochę gorzej nim się nakłada podkład, ale może też sprawdzć się do nakładania różu.



Pozostałe trzy pędzle, świetnie się sprawdzą do nakładania różu, bronzera, podkładu i korektora. Pędzel na prosto ścięty i stożkowy mają kształt, którego dotąd nie miałam w swoich pędzlach.


W zestawie  każdy duży pędzel do twarzy  ma swojego mniejszego odpowiednika do oczu. Pędzle są z mięciutkiego syntetycznego włosia i nie kują w oczy. Nie zastąpią one moich podstawowych pędzli do precyzyjnego makijażu oka, ale na pewno wspomogą wykonywanie makijażu.


Następne pędzle to dwa zestawy pędzli a'la Real Techniques Starter Set (fioletowy) i Core Collection (złoty). Oba zestawy zawierają poręczne etui zapinane na rzep, dzięki czemu zestaw można łatwo przewozić. Oba są dobrze wykonane, nie prują się, gumki są dobrze przyszyte i dobrze trzymają pędzle. Na każdym z etui widnieje także metka Real Techniques.


Trzonki pędzli są solidnie wykonane, uchwyty tak jak w oryginałach są antypoślizgowe - z takiej jakby gumy. Pędzle nie śmierdzą klejem ani tanią gumą. Każdy z nich ma napis z logo RT oraz z funkcją do jakiej jest przeznaczony. Jeśli chodzi o włosie to jest ono miłe w dotyku, wygląda tak samo jak w pędzlu oryginalnym (na zdjęciu różowy oryginalny pędzel setting brush za sklepu MintiShop).

Od góry contour brush, setting brush (oryginał),  pointed foundation brush i deluxu  crease brush



I ostatnie zakupione pędzle, to modele których również  nie miałam w podobnym kształcie w swoich zbiorach czyli Fiber Foundation Stipple Powder Blush i Face Flat Contour Brush Repair Brushes.
Face Flat Contour Foundation Brushes jest to pędzel do konturowania, który ma bardzo miękkie i dobrze zbite włosie i świetnie się sprawdza w swojej roli. 
Fiber Foundation Stipple Powder Blush, jest bardzo delikatny i mięciutki. Miękkość włosia ułatwia nakładanie kolorowych kosmetyków. Przeznaczony jest do aplikacji róży, brązerów, suchych lub mokrych podkładów.


Wszystkie pędzle zaliczyły już swoje pierwsze mycie - wszystkie przetrwały je bez zarzutów. Nic się nie rozkleiło, żaden włosek nie wypadł, a każdy z pędzli zachował swój wyjściowy kształt. 

Ostatnim zakupem jest gąbeczka a'la Real Techniques Professional Soft Foundation Powder Smooth Beauty Egg Makeup Sponge, która okazała się znacznie mniejsza niż myślałam. Po zmoczeniu nie zwiększyła swojej objętości, będę je używać pod oczy do korektora.


Różowa gąbka KillyS i pomarańczowa chińska gąbka, obie po zmoczeniu





Podsumowując pędzle a'la Real Techniques mimo iż nie są oryginalne wydają się być naprawdę dobrej jakości, porównując włosie do oryginalnego pędzla jest praktycznie takie same, jeśli chodzi o kształty to widziałam na Youtube porównanie i są różnice, niektóre napisy na pędzlach też są z błędami np.deluxu crease brush a powinno być delux. 
Żadne z pędzli nie miało brzydkiego zapachu, gąbka również, wszystkie są dobrze wykonane i jak na razie nie wypada z nich włosie i nie tracą swojego kształtu. Jeśli chodzi o przesyłkę to na paczkę czekałam ok 2 tygodni, za wszystko zapłaciłam ok 200 zł z czego ok 40 zł za przesyłkę (koszt przesyłki zależy od ilości zamówionych produktów). Razem kupiłam 21 pędzli + gąbka, przeliczając koszt jednego pędzla to ok 9 zł, uważam że się opłaca.

Dajcie znać czy kupowałyście te pędzle, co o nich myślicie i jak Wam się sprawdzają.

Pozdrawiam:)



wtorek, 6 października 2015

Ulubieńcy września

Witajcie!


Dziś przychodzę do Was tradycyjnie już spóźniona z ulubieńcami września. W sierpniu nie zrobiłam ulubieńców z powodu braku czasu jak również z tego powodu, że były upały i prawie się nie malowałam. Jeśli jesteście ciekawi jakich kosmetyków najczęściej używałam we wrześniu i niektórych również sierpniu to zapraszam:)



1. Kosmetyki do makijażu

Zacznę może od prezentu jaki dostałam  już w lipcu czyli paletki Zoeva Naturally Yours. W wakacje mało z niej korzystałam, bo mało się malowałam i nie chciałam jej brać na żadne wyjazdy, ale we wrześniu używałam jej prawie codziennie.


Paletka ma idealne kolory do dziennych makijaży choć można nią stworzyć również piękne makijaże wieczorowe. Cienie mają świetną pigmentację (jeden cień Forever Yours jest trochę słabiej napigmentowany), nie osypują się, są trwałe i świetnie się blendują.  Moje ulubione cienie to Smooth Harmony i Casual Elegance. Jeśli jeszcze jej nie macie i szukacie dobrej podstawowej palety  to gorąco polecam.

Kolejnym kosmetykiem jest jest rozświetlacz Face Illuminator Powder Princess Dream firmy My Secret.


Jakiś czas temu robiłam porównanie drogeryjnych rozświetlaczy (TUTAJ), ale wtedy go jeszcze nie miałam, a muszę przyznać że jest to obecnie mój najlepszy tego typu kosmetyk.



Porównując go do Wibo Dimond Illuminator czy Lovely Gold Highlighter według mnie wypada najlepiej (choć pozostałe też są dobre), ponieważ jest lepiej napigmentowany, idealnie zmielony bez żadnych drobinek, tylko czysta gładka tafla, jest widoczny ale nie nachalny. Kolor też jest idealny, nie za złoty ani za różowy tylko piękny beż. Mogę powiedzieć, że w końcu skończyłam poszukiwania idealnego rozświetlacza, a Mary Lou już mnie nie kusi:)

1.Wibo, 2. My Secret, 3. Lovley

Ulubieńcem sierpnia i września jest cień Color Tattoo 24 H Cremy Mattes w odcieniu Creme De Nude 93. Cień świetnie się sprawdza jako baza, wytrzymał nawet sierpniowe upały, więcej o nim pisałam TUTAJ.





2. Kosmetyki do pielęgnacji


Najmłodszym ulubieńcem jest wygładzająco-rozświetlająca baza pod makijaż INGRID. Pięknie rozświetla skórę, wygładza i przedłuża makijaż, więcej o niej pisałam TUTAJ.

Kolejnym kosmetykiem, jest Repairing Macadamia Oil Treatment firmy Marc Anthony czyli Regenerująca terapia z olejkiem z orzechów macadamia. Olejek pięknie pachnie, super się rozprowadza, wygładza włosy ale ich nie obciąża i nie przylizuje. Włosy są przyjemnie nawilżone, sypkie i błyszczące. Używam go na wilgotne włosy, wtedy ułatwia rozczesywanie i stylizacje, lub na suche na końcówki, które ładnie nawilża. Polecam dla włosów cienkich i farbowanych.Trudno z nim przesadzić:) 






3. Lakiery do paznokci


Nadal mam problemy z łamiącymi się paznokciami, choć ostatnio jest już trochę lepiej i udało mi się je już trochę zapuścić. Ulubionym lakierem w sierpniu i wrześniu na moich krótkich paznokciach był lakier firmy FlormarJelly Look JL06 Amaranth, jego kolor to zgaszony róż wpadający w ciepłe tony. Emalia ma zapewniać efekt żelowych paznokci i tutaj flormarowskiemu lakierowi to się udało:) Lakier wygląda jak tafla na paznokciach, połysk jest rewelacyjny:) Efekt żelowego lakieru zapewnimy sobie po nałożeniu dwóch warstw. Lakier wytrzymuje na paznokciach ok 4 dni.







4. Ulubieńcy niekosmetyczni

Gdy nadchodzi jesień mnie nachodzi faza na świeczki. We wrześniu więc odpaliłam mój wcześniejszy zakup z Bath&Body Works Home świece o zapachu Coconut Leaves. Świece te normalnie kosztują 89 zł ale ja wraz z koleżanką natrafiłam na wyprzedaż i promocję. Świeczki kosztowały na wyprzedaży 50 zł ale jak się kupiło 2 z przecenionych to płaciło się tylko za jedną. Kupiłyśmy dwie na spółkę i koszt jednej wyszedł 25 zł, to był mój najlepszy zakup świecy w B&BW  jaki udało mi się zrobić:). Świeca ma trzy knoty, które równo spalają wosk. Pachnie jak połączenie kokosa z trawą cytrynową, zapach przypomina mi lato i pięknie unosi się w całym domu.


Invisibobble rewolucyjna gumka do włosów, która nie ciągnie i nie wyrywa ich jest już wszystkim dobrze znana. Ja mam swoją oryginalną w kolorze czarnym a na lato kupiłam gumki w Cropie a'la Invisibobble, które praktycznie niczym się nie różnią. W paczce były trzy kolory a cena to 9 zł paczka.



I na koniec książkowy ulubieniec, który tytułem nawiązuje do ostatnich wydarzeń czyli zaćmienia księżyca, które było 28 września (wstałam o godz.4.50 aby to zobaczyć:)). Jest to książka" Krwawy księżyc nad Villette" Ingrid Hedström. "Krwawy księżyc nad Villette" to czwarty tom bestsellerowego cyklu o sędzi śledczej Martine Poirot. Wcześniej ukazały się: Nauczycielka z ViletteDziewczęta z Vilette i Pod ziemią Vilette. Jeśli lubicie szwedzkie kryminały, zagadki kryminalne łączące się z zagadkami z przeszłości, akcje oparta w latach 90 tych to polecam  przeczytać całą serię od początku.




Źródło: www.figlarneczytanie.pl
Źródło : pogoda.wp.pl




I to wszystko jeśli chodzi o wrześniowych ulubieńców. Dajcie znać czy coś macie z tych produktów i co Wam się sprawdziło.

Pozdrawiam:)