niedziela, 24 lutego 2019

30 dniowe wyzwanie z kuracją Novaclear ATOPIS - czyli jak zadbać o dłonie zimą.

Cześć, 

Zimą nasze dłonie często są suche i spierzchnięte, ja też często miałam ten problem. Więc kiedy w połowie stycznia dostałam przesyłkę od marki Novaclear, podjęłam 30-dniowe wyzwanie: „Zadbaj o swoje dłonie zimą z Novaclear ATOPIS”.
W ramach tego wyzwania, otrzymałam od marki jej nowość – Krem do rąk z organicznym olejem konopnym SPF20 oraz polecany szczególnie do stosowania zimą – Intensive Cream, czyli Krem natłuszczający do twarzy i ciała. Uzupełnieniem tego zestawu są  białe bawełniane rękawiczki, które pozwalają na przeprowadzenie domowego zabiegu regeneracyjnego na dłonie. Dziś przychodzę do Was opowiedzieć co nieco o tych kosmetykach oraz efektach mojej 30-dniowej kuracji.

Krem do rąk z organicznym olejem konopnym SPF20

OPIS PRODUCENTA:

Regenerujący krem do rąk przeznaczony do codziennej pielęgnacji suchej, podrażnionej i pękającej skóry. Intensywnie regeneruje i wygładza skórę, przynosząc jej natychmiastową ulgę. Dzięki zawartości organicznego oleju konopnego, odbudowuje jej płaszcz lipidowy i chroni ją przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Zawiera filtr SPF 20, który zabezpiecza przed niekorzystnym wpływem promieniowania UVA i UVB.
Polecany szczególnie do skóry suchej, atopowej i wrażliwej. Produkt testowany dermatologicznie. Nie zawiera drażniących 
substancji chemicznych.
Cena: ok. 9 zł.

MOJA OPINIA:

Krem jest zamknięty jest w małej, poręcznej tubce, o pojemności 50 ml, z wygodnym zamknięciem.  Z tyłu tubki znajdziemy wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu.



Kosmetyk jest bezzapachowy i ma  średnio gęstą konsystencję. Krem z łatwością rozprowadza się na dłoniach i szybko  wnika w skórę nie zostawiając tłustej warstwy. Skóra rąk po zastosowaniu kremu staje się gładka i miękka a  przesuszone miejsca zostają zniwelowane. Stosowanie kremu regularnie pozwala na odbudowę zniszczonego naskórka dłoni oraz regenerację. Dodatkowo ma on ochronę przeciwsłoneczną SPF 20, co rzadko się zdarza w kremach do rąk. Mała poręczna tubka kremu sprawia, że jest to idealny kosmetyk do torebki, aby  zawsze w ciągu dnia móc po niego sięgnąć.

Intensive Cream  Krem natłuszczający do twarzy i ciała

OPIS PRODUCENTA:

Krem o delikatnej formule i pH ~5,5, przeznaczony do codziennego stosowania zarówno do skóry twarzy, jak i ciała. Intensywnie i długotrwale natłuszcza skórę, zapobiegając nawrotom przesuszenia i szorstkości. Zawartość organicznego oleju konopnego skutecznie łagodzi podrażnienia oraz wykazuje właściwości kojące. Ekstrakt z korzenia lukrecji zapewnia prawidłowe funkcjonowanie warstwy hydrolipidowej naskórka oraz odpowiedni poziom nawilżenia. Polecany szczególnie do skóry suchej, atopowej i wrażliwej.
Produkt testowany dermatologicznie.Nie zawiera drażniących substancji chemicznych.
Cena: ok. 13 zł.



MOJA OPINIA:
Kosmetyk zamknięty jest w tubce o pojemności 100 ml, z wygodnym zamknięciem. Przychodzi do nas zapakowany dodatkowo w kartonowe pudełko, na którym znajdują się informacje dotyczące produktu, takie jak skład, sposób użycia, czy data przydatności.



Ten krem ma zdecydowanie gęstszą i bogatszą konsystencję, niż poprzednik, ale również jest bezzapachowy. Nieco trudniej się rozprowadza i  nie wchłania się błyskawicznie, trzeba dać mu chwilkę. Mnie to absolutnie nie przeszkadzało, ponieważ zaraz po nałożeniu go na skórę, nakładałam dołączone bawełniane rękawiczki. Rękawiczki można zostawić na ok godzinę lub  na całą noc. Ja nakładałam  je najczęściej na wieczór np. przy oglądaniu serialu, czy czytaniu książki,  ale zdarzyło się też kilka razy na całą noc. Zaletą takiego zabiegu jest rozgrzanie skóry, dzięki czemu składniki aktywne mogą wniknąć w jej głąb. Zastosowanie po kremowaniu rękawiczek sprawia, że efekty samego działania produktu są lepsze i szybciej zauważalne.






Krem jest wydajny i niewielka ilość wystarcza do pokrycia całych dłoni. Dobrze natłuszcza skórę, zwalcza suchość, podrażnienia. Skóra staje się miękka, gładka i przyjemnie ukojona. Wypróbowałam go również na skórze w okolicach ust i nosa  podrażnionej katarem i tu również się świetnie sprawdził przynosząc mocno podrażnionej skórze natychmiastową ulgę. Krem też  wypróbowało moje dziecko z atopową skórą i słonością do alergii.  Świetnie się u niego sprawdził jako krem ochronny i na suche miejsca np. łokcie, kolana łagodząc podrażnienia. Nie wywołał żadnych reakcji alergicznych.



Podsumowując, muszę przyznać, że efekty 30-dniowej kuracji są naprawdę świetne.
Skóra moich dłoni dawno nie była w tak dobrej kondycji. Jest dobrze nawilżona i zregenerowana, a przy tym miękka w dotyku. Skończyły się również problemy z pierzchnięciem dłoni, a skóra jest gładsza i lepiej odżywiona. Poprawił się również stan moich skórek przy paznokciach, które do tej pory często były suche i wyglądały mało estetycznie. Oba kremy mają naprawdę świetne działanie, a dołączenie do tego zestawu bawełnianych rękawiczek, było strzałem w dziesiątkę. Krem do rąk  jak mi się skończy na pewno kupię ponownie w sezonie letnim, gdyż nie tylko nawilża i pielęgnuje skórę, ale też chroni przed słońcem. A o ochronie dłoni latem często się zapomina. Krem natłuszczający Intensive Cream stosuję  nadal, ale teraz tylko raz w tygodniu, aby utrzymać efekty kuracji .

Jeśli Wasza skóra dłoni w okresie zimowym jest również sucha, ściągnięta i wymaga szczególnej pielęgnacji, lub jeśli macie  na co dzień wrażliwą i atopową skórę to gorąco polecam Wam wypróbowanie tego zestawu.




czwartek, 21 lutego 2019

PODKŁAD MAX FACTOR RADIANT LIFT - recenzja

Cześć,

Dziś przychodzę z obiecaną recenzją podkładu Max Factor Radiant Lift. Podkład kupiłam na jesiennych promocjach w Rossmannie (cena regularna w Rossmannie ok 67 zł, w Internecie lub na promocjach ok 30 zł) więc ma go już jakiś czas i zdążyłam go dobrze poznać. Czy podkład rozświetlający, może być jednocześnie długotrwały, matujący i sprawdzić się na mieszanej cerze z tendencją do przetłuszczania w strefie T. Jeśli jesteście ciekawi  co o nim sądzę, to zapraszam do dalszej części. 


OPIS PRODUCENTA:


Podkład Max Factor Radiant Lift to luksusowa formuła zapewniająca długotrwałe krycie i unikalne świetliste wykończenie. Wzbogacono ją w specjalny kompleks nawilżający skórę na bazie kwasu hialuronowego. W składzie podkładu znalazły się też mikroperełki wygładzające powierzchnię skóry, niwelujące widoczność drobne zmarszczki oraz filtr SPF 30, który pomaga zapobiegać fotostarzeniu się skóry oraz chroni ją przed uszkodzeniami spowodowanymi działaniem szkodliwych promieni UVB. Od teraz możesz doświadczyć niezwykłej pielęgnacyjnej mocy kosmetyku oraz cieszyć się z długotrwałego blasku cery.

SKŁAD: 
cyclopentasiloxane, aqua/water/eau, talc, propylene, glycol, glycerin dimethicone, phenylbenzimidazole, sulfonic acid, zinc oxide, aluminum, starch octenylsuccinate, peg/ppg-18/18 dimethicone pvp bismuth, oxychloride ethylhexyl methoxycinnamate sodium chloride phenoxyethanol 1 2-hexanedio,l caprylyl glycol, sodium, hydroxide synthetic beeswax, trihydroxystearin, methicone, triethoxycaprylylsilane, silica, sodium, benzoate, pentylene glycol, acrylonitrile/methyl, methacrylate/vinylidene, chloride, copolyme,r synthetic wax, polyglyceryl-4 isostearate cetyl peg/ppg-10/1 dimethicone, hexyl laurate niacinamide, panthenol, tocopheryl, acetate parfum/ fragrance ethylene, brassylate, polyethylene, citric acid fructose, urea, isopropyl, titanium, triisostearate, hexyl, cinnamal allantoin, maltose, sodium, lactate sodium, pca trehalose, benzyl, benzoate, citronellol, linalool, glucose sodium hyaluronate, bht, tin oxide [may contain/peut contenir/ +/-:iron oxides (ci 77491 ci 77492 ci 77499) titanium dioxide (ci 77



MOJA OPINIA:

Podkład znajduje się w smukłej buteleczce z solidnego szkła i aplikujemy go za pomocą wygodnej pompki. Podkład występuje w sześciu odcieniach, ja posiadam najjaśniejszy odcień 40 Light Ivory, który jest bardzo jasny i nieco wpada w różowe tony. 


Podkład ma przyjemny delikatny zapach i lekką, ale nie wodnistą konsystencję. Ma on  dobre średnie krycie, które można nieco budować. Jedna warstwa zakrywa u mnie wystarczająco, choć  przy większych zmianach można delikatnie dołożyć drugą warstwę, albo zakryć drobne zmiany korektorem. Podkład ładnie stapia się z cerą nie tworzy maski, skóra po nim wygląda bardzo naturalnie.

Max Factor Radiant Lift nr 40 Light Ivory w świetle dziennym
Podkład dobrze się rozprowadza palcami jak i przy pomocy gąbeczki, nie tworzy smug, nie ciemnieje. Po nałożeniu delikatnie zastyga i pozostawia ładne satynowe wykończenie. Podkład ładnie odbija światło i rzeczywiście jak obiecuje producent daje świetlisty efekt,  dzięki czemu skóra wygląda w nim gładko i promiennie, a jednocześnie dobrze utrzymuje mat na skórze.   
Max Factor Radiant Lift nr 40 Light Ivory w świetle lampy
Podkład daje na skórze uczucie nawilżenia, nie podkreśla suchych skórek, porów czy nierówności. Przypudrowany bardzo dobrze się trzyma, nie ściera się, nie "ciastkuje". Choć oczywiście moja tłusta strefa T po kilku godzinach od aplikacji wymaga poprawek. 



Podsumowują jest to bardzo dobry, średnio kryjący podkład o lekkiej formule. Daje bardzo ładny, naturalny efekt na twarzy o pięknym świetlistym ale satynowym wykończeniu. To pierwszy taki podkład, który pięknie rozświetla skórę a jednocześnie dobrze matuje i dobrze się utrzymuje. Świetnie się sprawdza u osób z bardziej dojrzałą skórą, bo pięknie bluruje wszystkie zmarszczki :).  Plusem jest również jego nawilżająca formuła, która nie przesusza skóry i nie  jej ściąga. Ma również ochronę przeciwsłoneczną SPF 30. Minusem jest to, że trzeba uważać nieco z jego dokładaniem i budowaniem. Gdyż nałożony zbyt grubą warstwą zaczyna być  nieco widoczny na skórze. Najjaśniejszy kolor (nr 40 Light Ivory) jest rzeczywiście bardzo jasny i może  pasować bladolicym dziewczynom. Jednak dla mnie jest odrobinę za jasny i  ma   nieco zbyt chłodny kolor, a inne kolory wydawały mi się już za ciemne. Jednak znalazłam na to rozwiązanie i łącze go czasami z podkładem Loreal Infaillible 24H Fresh Wear, o którym pisałam tutaj. Razem ładnie się łączą uzupełniają.


Dajcie znać czy znacie już ten podkład i jak u Was się sprawdza? A jeśli nie znacie to dajcie znać, czy czujecie się skuszeni do jego zakupu?




środa, 13 lutego 2019

TURBO PIGMENTY - TURBO GLOW z Glam-shop - recenzja i przedstawienie posiadanych kolorów.

Witajcie,

Dziś chciałabym Wam co nieco opowiedzieć o Glam Shadows Turbo Glow, a raczej jak już zwyczajowo zaczęto je nazywać Turbo Pigmentach. Jest to jeden z największych hitów Glam-Shopu i pasjonatkom makijażu chyba nie trzeba ich przedstawiać. Jednak jeśli jeszcze nie masz tych pigmentów, albo się zastanawiasz, który wybrać to przychodzę z pomocą. Ja mam 9 kolorów wybranych z pierwszych kolekcji, ostatnio pojawiło się kolejnych 18 kolorów (obecnie wszystkie są na promocji Walentynkowej do 17 lutego).


OPIS PRODUCENTA:

Turbo Glow to najnowsza seria, prasowanych pigmentów. Cienie charakteryzują się silną pigmentacją, oraz kremową konsystencją. Bardzo drogi i unikatowy skład, powoduje zachowanie bardzo mocnego odbicia światła oraz dużą widoczność drobinek mieniących się w wielu kolorach. Dzięki unikatowej konsystencji cienie nakładać można na gołą skórę, bez użycia bazy. Zalecamy aplikację palcem lub pędzlem z włosia naturalnego

SKŁAD: CALCIUM SODIUM BOROSILICATE, SYNTHETIC FLUORPHLOGOPITE, SILICA, MICA, DIMETHICONE, CYCLOPENTASILOXANE, POLYSILICONE -11, PENTAERYTHRITYL TETRAISOSTEARATE, ISOSTEARYL ISOSTEARATE, PHENOXYETHANOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN [+/-] CI 77891, CI 77491, CI 777492, CI 77499, CI 77266, CI 77510, CI 77288, CI 45380, CI 19140, CI 15850, CI 15880, CI 77007, CI 77742, CI 45410, TIN OXIDE 




MOJA OPINIA:

Na początek korzystając z promocji na Czarny Piątek kupiłam 5 kolorów: ZORZA, VEGAS BIS, STERYD, GLOBALNY GLAM i WINO MUSUJĄCE. Potem przed świętami skorzystałam z następnej promocji i dokupiłam kolejne 4 kolory: DŻIN, HERBARZ, TOP NUDE i BŁYSKOTKA. Standardowo taki pigment kosztuje 25 zł (ja na promocjach zapłaciłam 20-23 zł) .
Pigmenty te posiadają bardzo ciekawą kremową konsystencję. Niektóre z nich mają drobniejsze drobinki a inne grubsze płatki. Dają na oczach mocny wielowymiarowy blask, a niektóre pigmenty nawet foliowy, mokry efekt.  Jedyny minus to taki, że niektóre  Turbo Glow  mogą zacząć lekko się kruszyć w wyprasce (u mnie dzieje się tak w przypadku Dżinu i Vegas Bis) jednak wystarczy je lekko docisnąć i nie ma problemu. Najlepiej je aplikować palcem, wtedy dają najlepszy efekt. Można je nakładać bez bazy, jednak ja wolę z bazą, gdyż u mnie nieco się osypują po kilku godzinach (szczególnie te z grubszymi drobinkami, płatkami). Za to z bazą  Nyx Glitter Primer lub Glam Glue trzymają się bez zarzutu cały dzień.

Pionowo; I rząd - Błyskotka, Top Nude, Herbarz. II rząd - Globalny Glam, Wino Musujące, Dżin. III rząd: Zorza, Vegas Bis, Steryd.

Turbo pigmenty, Turbo Glow
Poziomo: I rząd -(od lewej)  Błyskotka, Top Nude, Herbarz. II rząd - Globalny Glam, Wino Musujące, Dżin. III rząd: Zorza, Vegas Bis, Steryd.
I RZĄD:

BŁYSKOTKAto biała baza z milionem limonkowych, złotych i różowych drobinek odbijających światło. Świetnie się nada do rozświetlenia w wewnętrznego kącika oka lub jako topper na inne cienie.

TOP NUDE - opalizuje między różem a złotem z dodatkiem zielonych drobinek. Świetny kolor do nałożenia na całą powiekę. Ma drobniejsze drobinki dzięki czemu jest odrobinę delikatniejszy, dobry do stosowania na co dzień.

HERBARZ - bardzo intensywny ciepły miedziano-rudy z milionem złotych drobinek.
Od lewej:  Błyskotka, Top Nude, Herbarz.
II RZĄD:


GLOBALNY GLAM - mój ulubiony odcień, ciepły karmelowy brąz opalizujący na różowo, fioletowo i złoto.

WINO MUSUJĄCE -  ciepły, miedziano-brązowy odcień z wielowymiarowo połyskującymi drobinkami. Ma również delikatniejsze drobinki i nieco mniejszy blask. Uwielbiam go na co dzień jako akcent na powiece dopełniający makijaż.

DŻIN – to różowo-fioletowe drobinki na miedziano-bordowej bazie. Moim zdaniem najtrudniejszy w aplikacji ponieważ ma tendencję do tworzenia prześwitów.
Od lewej: Globalny Glam, Wino Musujące, Dżin.

III RZĄD:


ZORZA - lilowo-niebieski odcień jako baza ze złoto-zielonym błyskiem. Również mój ulubiony, dość unikatowy odcień.

VEGAS BIS – duochrom na brązowo-bordowej bazie z zieloną poświatą.

STERYD - na brązowej bazie opalizuje między złotem, limonką  i różem. Bardzo ciekawy  nieoczywisty odcień, również jeden z moich faworytów.
Od lewej: Zorza, Vegas Bis, Steryd.


Przykłady makijażu oka z użyciem Turbo Pigmentów.


Podsumowując, pigmenty mają cudny blask i wyglądają pięknie. Blask jest tak mocny, że mogą się wydawać za mocne na co dzień. Jednak delikatnie nałożone świetnie się sprawdzą również w codziennym makijażu. Trzeba jednak na nie trochę uważać, bo mają delikatną formułę. Mimo, że są o kremowej konsystencji potrafią się osypywać po kilku godzinach, ale nałożone na bazę do brokatów trzymają się już bardzo dobrze. Watro polować na promocję, gdyż nie są zbyt tanie. Ja jestem ich wielką fanką i na obecnej Walentynkowej promocji zdecydowałam się dokupić trzy (brakujące do palety) odcienie z nowej kolekcji: Lilak, Lala i Arcymistrz.


Dajcie znać czy też pokochałyście te Turbo Pigmenty i jakie są Wasze ulubione odcienie, albo jakie planujecie kupić.








środa, 6 lutego 2019

PODKŁAD INFAILLIBLE 24H FRESH WEAR L'OREAL PARIS - recenzja.

Cześć, 

Dziś przychodzę do Was z recenzją podkładu marki Loreal Infailllible 24H Fresh Wear, który kupiłam jeszcze w tamtym roku w sierpniu (na promocji w sklepie internetowym razem z tuszem, o którym ostatnio pisałam). Podkład był wtedy nowością na naszym rynku więc wzięłam go z ciekawości zupełnie w ciemno. Kolor też wybrałam w ciemno i jest to nr 120 Vanilla. Jeżeli jesteście ciekawi tego, jak się u mnie sprawdził, to zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią wpisu. 


OPIS PRODUCENTA:

Niezawodny podkład do twarzy Infallible od L’Oréal Paris zapewnia 24H trwałości i komfortu. To podkład zero kompromisów, który skutecznie maskuje niedoskonałości i matuje skórę, jest odporny na ścieranie, nie wysusza i nie pozostawia efektu maski. Zawiera kompleks z kwasem hialuronowym oraz intensywne pigmenty. Dzięki temu podkład wykazuje właściwości nawilżające i zapewnia perfekcyjne krycie. 

SKŁADNIKI
Aqua/Water, Dimethicone, Isododecane, Alcohol Denat., Ethylhexyl Methoxycinnamate, Trimethylsiloxysilicane, Butylene Glycol, PEG-10 Dimethicone, Titanium Dioxide [Nano]/Titanium Dioxide, Titanium Dioxide, Perlite, Synthetic Fluorphlogopite, Nylon-12, Isopropyl Lauroyl Sarcosinate, Diisopropyl Sebacate, Disteardimonium Hectorite, HDI/Trimethylol Hexyllactone Crosspolymer, Bis-PEG/PPG-14/14 Dimethicone, Magnesium Sulfate, Aluminum Hydroxide, Phenoxyethanol, Disodium Stearoyl Glutamate, Hydrogen Dimethicone, Dipentaerythrityl Tetrahydroxystearate/Tetraisostearate, Parfum/Fragrance, Silica Silylate, Acrylonitrile/Methyl Methacrylate/Vinylidene Chloride Copolymer, Tocopherol, Hexyl Cinnamal, Silica, Isobutane, Benzyl Salicylate, Linalool, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Alcohol, BHT, Citronellol, [+/- May Contain: CI 77891/Titanium Dioxide, CI 77491, CI 77492, CI 77499/Iron Oxides, CI 77510/Ferric Ammonium Ferrocyanide]. (F.I.L. B215676/5).



MOJA OPINIA:

Podkład znajduje się w eleganckiej, szklanej buteleczce z pompką. Ma on delikatny kosmetyczny zapach, nie jest on drażniący i wyczuwalny po nałożeniu. Ma dość lekką  nieco wodnistą konsystencję, łatwo się rozprowadza i  dość szybko zastyga.  


Podkład ma średnie krycie, które można spokojnie budować. Możemy liczyć na wyrównany koloryt, przykrycie drobnych niedoskonałości i dobre zmatowienie skóry. Wspominałam już, że kolor  nr 120 Vanilla wybrałam w ciemno i to było moje największe zaskoczenie. Kolor okazał się dość ciemny wpadający w pomarańczowe tony. Do tej pory nigdy się nie spotkałam, aby kolor Vanilla był tak ciemny tym bardziej w innych podkładach marki Loreal. Jest to drugi w kolejności z jasnych kolorów, najjaśniejszy jest odcień nr 015 Porcelaine. Oczywiści mówię o kolorach, które są obecnie dostępne w Polsce, bo na stronie L'oreal Paris kolor Vanila jest 10 w kolejności od najjaśniejszego.

nr 120 Vanilla

Kolor jest dość ciemny i pomarańczowy, ale nie utlenia się i nie ciemnieje. Podkładu ze względu na kolor używałam głównie na koniec lata i początek jesieni. Wtedy  podkład podobał mi się jak wygląda na twarzy, jak ładnie matuje, utrzymuje mat i nie wyciera się. Jednak kiedy moja mieszana cera  wraz z nadejściem sezonu grzewczego stała się bardziej przesuszona, podkład zaczął  wyglądać bardzo sucho i podkreślać każdą suchą skórkę na mojej twarzy. Nie czułam też  nosząc go żadnego nawilżenia o którym wspominał producent.

Podsumowując, podkład mogę polecić cerom tłustym, normalnym lub mieszanym, które nie mają problemów z przesuszeniem. Jest lekki, zastygający dobrze matujący a jednocześnie nie daje efektu płaskiego matu.  Mi dobrze się sprawował latem i zamierzam latem do niego wrócić i dać mu kolejną szansę. Jednak zimą zaczął wyglądać dość sucho i podkreślać suche skórki. Sądzę,  że ponosi on też nieco winę za przesuszenie mojej cery, gdyż ma alkohol wysoko w składzie. Kolorystyka podkładu w Polsce jest  dość uboga (choć  w marcu ma pokazać się nowy kolor nr 05 w Rossmannie). Koloru nr 120 Vanilla nie polecam jeśli jesteście dość blade, bo jest dość ciemny i wpada w pomarańczowe tony. 

Dajcie znać  jeśli go mieliście co o nim sądzicie i jak prezentują się inne kolory?

Pozdrawiam:)