wtorek, 10 października 2017

Ulubieńcy września

Cześć!

Wracam znów po dłuższej przerwie tym razem  z ulubieńcami września. Będzie też kilka jeszcze letnich ulubieńców z przełomu lipca i sierpnia, gdyż wtedy nie było u mnie ulubieńców.  Tym razem będzie trochę kolorówki i trochę pielęgnacji. Jeśli jesteście ciekawi jakie kosmetyki (i nie tylko) ostatnio  mnie zachwyciły i które na dłużej zajmą miejsce w mojej w kosmetyczce to zapraszam do czytania:)


Paletka My Secret Natural Beauty, Life On Mars 

Jak śledzicie mojego bloga to pewnie dobrze wiecie , że Paletki My Secret uwielbiam od dawna i co jakiś czas lądują u mnie w ulubieńcach.


Kolory w tej paletce tworzą piękny zestaw na jesień. Mamy tu dwa lekko wilgotne, mocno napigmentowane metaliczne cienie, które najlepiej nakładać palcami wtedy są najbardziej intensywne.  Pierwszy to piękna intensywna miedź, a drugi to chłodne złoto z domieszką brązu. Najjaśniejszy cień w paletce ma wykończenie satynowe i jest to jasny róż z domieszką złota, również piękny odcień. 


Paleta The Balm Appetit 

Jest to moja pierwsza paleta z tej firmy. Do jej zakupu skusiła mnie dobra cena tej palety na Minti Shop (69 zł) i nie żałuję.


Paletka zachwyca swoim wyglądem jak również jakością i pigmentacją cieni. Są tu świetnie dobrane chłodne odcienie, oraz dla kontrastu jeden piękny rudawo-miedziany ciepły odcień, co sprawia, że paleta staje się jeszcze ciekawsza. Cienie świetnie się blendują i ze sobą łączą, nie osypują się a praca z nimi to prawdziwa przyjemność. Do tego jest jedną z nielicznych palet gdzie mamy wygodne duże lusterko.



Baza pod makijaż Ingrid Make Up Base  Reducing Wrinkles & Mimic Lines- wypełniacz linii mimicznych. 


Baza ta zachwyciła mnie od pierwszego użycia. Przede wszystkim od razu wypełnia zmarszczki i wygładza skórę. U mnie efekt najbardziej widać na czole, gdzie  mocno denerwowała mnie  wyraźnie zaznaczona bruzda, teraz już nie mam tego problemu.  Czoło jest ładnie wygładzone a podkład dłużej się utrzymuje. Plusem tej bazy jest też to, że jest  lekka, nie obciąża makijażu i nie zapycha, czego najbardziej się obawiałam. Jeśli macie zmarszczki mimiczne lub tak jak ja 35+ to polecam wypróbować tym bardziej, że jest w przystępnej cenie (ok 18 zł).

Kryjący korektor  Magnificent Coverage Concealer, Lorigine

Marka Lorigine to nowość w Rossmannie i moje małe odkrycie roku. Korektor ma fajną kremową konsystencję, o wysokim stopniu krycia, dzięki zawartości kryjących pigmentów mineralnych. Świetnie się sprawdza do zakrywania niedoskonałości, a także pod oczy. 

Ma dobre krycie a jednocześnie jest dość lekki, ładnie się wtapia w skórę czy podkład. Jest lżejszy w konsystencji  niż np Catrice Camuflage a  również świetnie kryje. Kolor 02 idealnie dopasował się odcieniem do mojej skóry, nie ciemnieje i nie odznacza się na skórze. Jest bardzo wydajny i  nie zapycha. 

Perfect Lipstick i Perfect lip Conour  Bell- trwała matowa pomadka i konturówka.

Pomadka i konturówka to moja nowość z Biedronki. Pomadka  nr 01 zachwyciła mnie pięknym kolorem nude, do tego daje ładne matowe wykończenie i jest dość trwała. Konturówka jest idealnym uzupełnieniem. 


Pomadka nie wysusza ust i jest bardzo komfortowa w noszeniu. Szkoda tylko, że jest to limitowana kolekcja i mały wybór kolorów, bo to świetny i tani produkt (cena 8,99 zł)


Maskara do rzęs The Falsies Push Up Drama.

O tym tuszu czytałam skrajne opinie jedni go kochają, drudzy nienawidzą. Ja zaliczam się do tych pierwszych, choć nie od razu mnie zachwycił. Maskara ta na początku wydawała mi się zbyt mokra, lecz po jakimś tygodniu czy dwóch było już ok. Maskara pięknie pogrubia i wydłuża rzęsy, daje mocny efekt po przez jakby oblepienie rzęs.



Maskara ma silikonową wygodną szczoteczkę, nie osypuje się i nie kruszy. Jeśli lubicie mocne pogrubienie i bardziej "dramatyczny" efekt na rzęsach, to polecam. Nawet moje niebyt okazałe rzęsy stają się dzięki temu tuszowi widoczne.

Pędzel Glam Brush T110

Nie jest to może kosmetyk, ale postanowiłam umieścić ten pędzel w ulubieńcach, bo już od dawna na to zasługuje. Jest on niezwykły, to najbardziej miękki i miły pędzel jakim miałam. Jest on zrobiony z włosia wiewiórki. Nie spotkałam się jeszcze nigdy z tak miękkim i delikatnym włosiem. Dodatkowo prezentuje się pięknie i świetnie aplikuje kosmetyki. Ja utrwalam nim korektor pod okiem lub nakładam rozświetlacz. Jeśli się jeszcze nad nim zastanawiacie, to gorąco polecam.


Olejkowa mgiełka do ciała Koral Morski Lirene.

Na koniec jeszcze moi dwaj letni ulubieńcy, choć równie świetnie sprawdzą się również jesienią. Olejkowa mgiełka do ciała ma piękny zapach dzięki któremu mozna się przenieść myślami do lata i słonecznej plaży. Ma lekką formułę, która szybko się wchłania nie pozotawiając tłustej warstwy. Dobrze nawilża skórę pozostawiając ją przyjemnie gładką. 


Balsam Revlon Kiss Tropical Coconut.

Balsam świetnie nawilża usta i chroni przed słońcem ma SPF 20.  Ma wygodną formę wysuwanej kredki i cudowny tropikalny zapach pinakolady. Jeśli lubicie takie zapach to polecam, jest to dobra konkurencja dla balsamów EOS.


I to już wszyscy ulubieńcy. A Wy znacie produkty, które dziś pokazałam? Jeśli któryś używałyście to koniecznie dajcie znać jak się sprawdził ;)



2 komentarze: